Krakowska legenda o czarnoksiężniku Panu Twardowskim
Dawno temu temu w Krakowie żył pewien bardzo ciekawski szlachcic. Nazywał się Jan Twardowski. Był Twardowski człowiekiem wykształconym, kochał księgi, naukę i wiedzę ponad swoją duszę.
Interesowała szlachcica magia i alchemia, nauki ścisłe oraz wynalezienie kamienia filozoficznego.
Po latach studiowania i badań rozczarowany brakiem zadowalających wyników uznał, iż czary nie są możliwe bez udziału sił nadprzyrodzonych.
Odnalazł więc Twardowski w swoich księgozbiorach księgi zakazane traktujące o przywoływaniu diabłów, czarnej magii i zastosował znajdujące się w nich wskazówki.
Odprawił Twardowski zakazane rytuały skrupulatnie i dokładnie, tak jak w starych tomach zapisano.
Świece w komnacie, w której przebywał uczony przygasły, a oczom Twardowskiego ukazał się sam diabeł.
Na głowie czart miał małe czarne różki, palce rąk zakończone ostrymi szponami, kopyta zamiast stóp i kosmaty ogon wiszący z tyłu.
Czart spojrzał na człowieka i uśmiechnął się przebiegle odsłaniając swoje ostre jak brzytwa zęby. Diabeł odczytał myśli uczonego i wiedział, że zyskał właśnie kolejną duszyczkę do swoich piekielnych kotłów.
Diabeł zapytał:
– Czym mogę służyć jaśnie panie Twardowski?
Twardowski opowiedział zwięźle o swoich badaniach nad magią, studiowaniu nauk i pragnieniu czynienia prawdziwych czarów nie z tej ziemi. Czart zapewnił Twardowskiego, iż marzenia człowieka już niedługo się spełnią. Wystarczy tylko podpisać cyrograf na mocy, którego Twardowski miał oddać swą duszę czartowi w zamian za moce magiczne. Szlachcic przejrzał chytre zamiary biesa i tak rzekł;
– Oferta twoja diable jest wielce szczodra. Pozwól, że dodam do cyrografu zapis, iż będziesz mógł mnie zabrać jedynie, gdy zjawię się w Rzymie. Długo nie będziesz czekał, bo za kilka tygodni planuję odbyć pielgrzymkę do tego świętego miasta.
Diabeł diabelsko się ucieszył z dodatkowego zapisu i z faktu, że już niedługo zdobędzie kolejną nową duszę. Nie wiedział jednak, że Twardowski wcale nie ma zamiaru odwiedzania Rzymu a wręcz przeciwnie będzie go unikał jak ognia piekielnego. Chwilę później cyrograf został podpisany przez obie strony. Teraz diabeł miał służyć człowiekowi w czynieniu każdej magii jaką ten tylko sobie wyduma. Zacierał ręce czart, ponieważ zadanie powinno być niezwykle proste i przyjemne. Dusze ludzkie są przecież krnąbrne, chciwe, niegodziwe i złe, a szlachcic na pewno wykorzysta diabelską magię do niecnych celów.
Pan Twardowski z nowymi mocami ruszył w podróż po Rzeczpospolitej Polskiej. Magią diabelską stworzył ogromnego koguta, którego dosiadał niczym rumaka i odwiedzał polskie wioski i miasta. Jakież było zdziwienie diabła, kiedy czarownik zaczął używać diabelskich mocy do czynienia dobra i dobrych uczynków. Mistrz Twardowski w magiczny sposób leczył ludzi, zwierzęta.
Wściekał się diabeł strasznie, ponieważ minęły już nie tylko tygodnie od dnia podpisania umowy, ale i miesiące, a potem lata. Twardowski zaś ani myślał do Rzymu się udać zapisów cyrografu dokonać. Myślał więc czart i myślał co tu zaradzić z Twardowskim, aż wpadł na pomysł. Przemienił się diabeł w chłopa i przyszedł do Twardowskiego z prośbą o pomoc w uzdrowieniu niby to chorej matuli. Czarnoksiężnik w odruchu dobrego serca oczywiście zgodził się pójść z wieśniakiem do pobliskiej gospody, gdzie miała leżeć chora kobieta.
Kiedy tylko pan Twarowski przekroczyli próg karczmy diabeł przybrał swoją prawdziwą postać, zaczął się głośno śmiać i rzekł te słowa:
– Mam Cię teraz panie Twardowski. Dusza twa należy do mnie. Warunków umowy wkońcuś dotrzymał. Karczma ta Rzym się nazywa!
Czarnoksiężnik pojął zasadzkę i w mig zbladł z zaskoczenia. Zaczął przeklinać swoją nieuwagę i brak spostrzegawczości. Jednak działać trzeba szybko. Odwrócił uwagę czarta i wnet sypnął Twardowski solą w oczy diabła i wskoczył na swojego koguta przez okno, którym hen wysoko leciał ku niebu w panicznej ucieczce przed złą siłą.
Jednak diabeł dopadł Twardowskiego, ponieważ nitkę do nogi koguta zdążył przywiązać i już lecą wysoko w górę i już diabeł do piekła niesie straceńca na męki wieczyste.
Sprawa robi się poważna dla Twardowskiego. Z diabłem już nie ma żartów. Postanowił więc Twardowski modlitwę odmówić w nadziei, że uda mu się łaski otrzymać. Już po pierwszych słowach czart widocznie osłabł w diabelskich zapędach. Kiedy modlitwa dobiegała końca diabeł cierpiał już takie katusze z jej przyczyny, że krzyknął w bólu i upuścił Twardowskiego, a potem do piekła uciekł rany lizać.
Tak się stało, że w tym momencie akurat przelatywali Twardowski z diabłem nad księżycem.
Więc spadł Twardowski właśnie na księżyc. Podobno siedzi tam do dnia dzisiejszego i z tęsknotą obserwuje Ziemię i ukochaną Rzeczpospolitą Polską.
Najpiękniejszą balladę o Panu Twardowskim napisał wierszem Adam Mickiewicz.
Zachęcamy do tej zacnej lektury.
Artykuł jest równocześnie porcją wiedzy dołączaną do gry planszowej > LEGENDY POLSKIE
autor:
mgr inż. Krzysztof Czachura
(scenarzysta, projektant gier, ilustrator komiksowy)
> Zobacz grę wielkiego formatu XXL dla dzieci: LEGENDY POLSKIE